Wchodząc do szkoły, od razu do moich uszu doszedł głośny gwar rozmów i niekontrolowane wybuchy głośnego śmiechu. Krzywiąc się lekko, złapałam mocniej za pasek swojej czarnej torby, po czym unosząc z godnością głowę do góry ruszyłam w stronę Sekretariatu, którego położenie wskazywały naklejone na ścianie strzałki. Przechodząc obok uczniów, skupionych po kilka osób, opowiadających sobie historię wakacyjne, poczułam się jak Nastoletnia Frajerka. Zero przyjaciół, zero znajomych, nowe miejsce zamieszkanie, a wakacje spędziłam w domu, oraz miejscu którego nienawidzę. W miejscu, gdzie na samo wspomnienie, mam ochotę zakopać się pod kołdrę i zacząć płakać. Pukając delikatnie w drewniane drzwi, postanowiłam przestać żyć przeszłością i przekraczając próg, weszłam do przestronnego gabinetu, gdzie przy biurku siedziała średniego wieku, zadbana kobieta o bystrym niebieskim spojrzeniu.
- W czym mogę pomóc? - zapytała głośno, patrząc na mnie z miłym uśmiechem.
- Miałam się tutaj zgłosić po plan oraz podręczniki - wymamrotałam pospiesznie, zakładając niesforny kosmyk, pomalowanych na granatowo włosów, za ucho.
- Imię i nazwisko?
- Sophie Holland - wymamrotałam szybko, patrząc ze skrępowaniem, jak kobieta, pochylając się do przodu, sunie długim palcem po jakiejś liście.
- Klasa pani Blair - powiedziała nagle i podnosząc głowę do góry uśmiechnęła się szeroko - Odpowiednia do twoich klasyfikacji - podając mi jakieś kartki, uśmiechała się tajemniczo w moją stronę - Pod koniec dnia, przynieś mi ostatnią kartkę podpisaną przez wszystkich nauczycieli - kończąc mówić, ponownie zaczęła coś uzupełniać w komputerze.
- Dziękuje, do widzenia - powiedziałam szybko i wychodząc na korytarz, stanęłam przy ścianie i wyciągając kartki przed siebie, zauważyłam, że nie tylko w ręku trzymam plan zajęć, ale również małą mapkę, która miała zapoznać mnie z rozmieszczeniem poszczególnych klas oraz kartkę na podpisy o której wspominała sekretarka. Kiwając lekko głową w przód, sprawdziłam gdzie mam teraz lekcje, po czym wrzucając papiery do torby, ruszyłam korytarzem w stronę odpowiedniej klasy. Podchodząc pod odpowiednie drzwi, ze strachem spojrzałam na utworzone grupki, które z rozbawieniem coś sobie opowiadały. Stając w kącie przy oknie, obserwowałam wszystkich z lekkim niepokojem w sercu. Kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka, moje serce zamarło, a strach spowodował, że mój wzrok stał się zamglony. Otwierające się drzwi klasy też nie polepszyły mojego samopoczucia, ponieważ czułam się jakby moje kolana zamieniły się w watę. Wciąż na miękkich nogach, weszłam na samym końcu, jak już wszyscy znajdowali się w środku. Przełykając głośno ślinę, niepewnie skierowałam się do biurka nauczycielki, która z rozbawieniem obserwowała klasę, która przepychając się między sobą, sadowiła się na swoim miejscach.
- Przepraszam - wyszeptałam cicho, stając obok wysokiej, ciemnowłosej kobiety - Pani sekretarka prosiła o podpis tego- podając jej szybko kartkę, opuściłam wzrok na swoje czarne trampki za kostkę.
- Nowa uczennica? - zapytała przyjaźnie.
- Tak - podnosząc wzrok do góry, spojrzałam jej prosto w czysto niebieskie oczy.
- Uwaga cisza - krzyknęła w stronę klasy, unosząc ręce do góry - Od dzisiaj do naszej klasy będzie chodzić nowa uczennica - uśmiechając się przyjaźnie w moją stronę, powiedziała uprzejmie - Opowiesz coś o sobie?
- Nazywam się Sophie - powiedziałam niepewnie, bawiąc się nerwowo palcami - Urodziłam się w Grecji, ale z pochodzenia jestem Brytyjką.
- Dziękuje Sophie, a teraz usiądź proszę obok Luke'a - stojąc nadal na środku klasy, ze zdenerwowaniem zaczęłam rozglądać się dookoła, aż znalazłam wolne miejsce obok jakiegoś blondyna, który spał na ławce. Idąc w jego stronę, cicho siadłam na krześle, po czym wyjmując zeszyt i długopis z torby, odstawiłam torebkę na podłogę. Słuchając pani, która pytała się klasę o spędzone wakacje, otworzyłam zeszyt na pierwszej wolnej stronie i z nudów zaczęłam pisać w nim jakieś nowe opowiadanie.
- Co robisz? - zapytał nagle, mój kolega z ławki, podnosząc głowę do góry, dzięki czemu mogłam zobaczyć, że posiadał on najładniejsze niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek wiedziałam.
- Nic takiego - powiedziałam szybko speszona, po czym zamknęłam zeszyt.
- A tak w ogóle, to Luke jestem - wystawiając w moją stronę dłoń, spojrzał na mnie z uśmiechem, który ukazał słodkie dołeczki w jego policzkach.
- Sophie - wymamrotałam zawstydzona, opuszczając wzrok w dół.
- Nie bądź taka nieśmiała - wymamrotał cicho ze śmiechem, po czym spojrzał swoimi niebieskimi oczami na kobietę, która okazała się naszą wychowawczynią.
- A ty Hemmings jak spędziłeś wakacje? - zapytała pani Blair, patrząc prosto na naszą ławkę.
- Jak to jak? - zapytał ze śmiechem - Nagrywaliśmy z chłopakami nowe wideo, a później to już nie ważne - uśmiechając się tajemniczo, zajął się odpisywaniem na esemesa.
- Gdzie się podział ten nieśmiały chłopczyk? - zaśmiała się wychowawczyni, po czym spojrzała na mnie - A ty Sophie?
- Nie byłam nigdzie - powiedziałam niepewnie, przypominając sobie, mały pokój o białych ścianach i hałas pikających maszyn....
Stojąc samotnie na korytarzu, przymknęłam ze smutkiem powieki.
~Wiedziałam, że tak będzie - wyszeptałam do siebie w myślach, słuchając plotek na własny temat.
- Słyszałam, że jesteś tą nową - słysząc jakiś dziewczęcy głos obok siebie, otworzyłam oczy i zobaczyłam przed swoją twarzą, duże ciemnobrązowe oczy i burzę czarnych loków - Madeline - powiedziała z uśmiechem, odsuwając się lekko ode mnie - Miło mi cię poznać Sophie - uśmiechając się szeroko, wzięła w palce kosmyk moich włosów.
- Mnie również - powiedziałam zdezorientowana, patrząc jak dziewczyna z zadowoleniem zakręca moje włosy, sobie na palec.
- Masz cudowne włosy - powiedziała nagle - Wybacz tę bezpośredniość, ale nie umiem inaczej - uśmiechając się uroczo, puściła moje włosy - Może dlatego nikt się nie chce ze mną przyjaźnić, nie wiem - wzruszając ramionami, ruszyła w stronę sali od matematyki zostawiając mnie całkiem samą.
- Okej - wymamrotałam cicho, podążając za klasą.
Wychodząc z samochodu czułam się bardzo zmęczona. Patrząc na plecy mamy, która szła przede mną, czułam się jakbym wracała znów z tamtego miejsca, jakbym znów spędziła tydzień w szpitalu i teraz zmęczona wracała do domu. Niestety teraz to zmęczenie spowodowane było szkołą oraz nadmiarem wrażeń. Madeline już mi raczej nie odpuści, może to i lepiej....
- Jesteś głodna? - słysząc pytanie z ust rodzicielki, wybudziłam się z rozmyśleń.
- Pójdę się chyba położyć - stwierdziłam szybko i nie czekając na żadną odpowiedź, ruszyłam po schodach na górę do swojego pokoju. Kiedy tylko, weszłam do środka, ominęłam szerokim łukiem porozkładane na podłodze pudła, po czym siadając przy biurku, wyjęłam pamiętnik i zaczęłam pisać.
Drogi Aniele
Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Nowa szkoła, nowe znajomości, nowe problemy. Nie każdy umie zaakceptować "nową", wiem także, że nowy uczeń ma wielkie trudności na początku i staram się z tym oswajać, ale nadal smutno mi na samą myśl, że oni nawet nie chcieli mnie poznać, a już mnie ocenili. Czy naprawdę jestem aż tak zła? Jedynie Luke (mój kolega z ławki) oraz Madeline, starali się ze mną rozmawiać, może to i lepiej. A jakby ktoś zapytał jak spędziłam wakacje? Co bym odpowiedziała? Chyba nikt nie chciałby słuchać o moich problemach zdrowotnych, które miałam w te wakacje, nikt nie chciałby słuchać, że niedługo już mnie tu nie będzie........
Wybacz mój kochany Aniołku, ale czuję wielkie zmęczenie i raczej położę się spać. Kocham cię i dziękuje ci za wysłuchanie.
Twoja kochana Sophia ;*
no, no ^^
OdpowiedzUsuńzapowiada się bardzo, ale to bardzo ciekawie ^^
moja teoria co prawda, dotycząca treści się nie sprawdziła, ale jest rewelacyjnie ;)
dawać szybciutko kolejny! :*
LUKE HEMMINGS >>>>>
OdpowiedzUsuńDlaczego ja nie moge siedziec obok LUKA HEMMINGSA???
Świetny rozdział!!!